Antymaseczkowcy w natarciu. Akt 5938.
Wchodzę do apteki. 4 osoby w maskach, jedna bez. Pani z ustami nadmuchanymi tak bardzo,że mam wrażenie, że mnie nimi dotyka z odległości 6 metrów.
Pytam farmaceuty, który mnie obsługuje, czy maski nie obowiązują wszystkich. Farmaceuta odpowiada,że niektórzy mają zwolnienie (sam ma maskę pod nosem, bo jak wiadomo nos nie jest elementem układu oddechowego). Wzdycham i olewam temat, bo z glonojadem przecież się szarpać nie będę. Glonojad stęka coś, niestety słyszę, bo wielkość warg działa jak najlepszy wzmacniacz.
Patrzę na glonojada.
Stęka,że mam zająć się sobą, że jestem nadgorliwa, że mam się puknąć w głowę.
Odpowiadam, że to ona zajmuje się sobą, ja zajmuję się także innymi, w tym nią, a maskę mam głównie po to,by nie zachorowała.
Jakież jest moje zdumienie, gdy farmaceutka, obsługująca glonojada ryczy, dosłownie ryczy na mnie, że mam przestać wrzeszczeć, bo przeszkadzam jej w pracy. Odzywa się facet z kolejki i mówi do glonojada, że nie ma racji, bo jak jej nie pasuje życie wśród ludzi to może powinna zostać w domu, odzywa się trzecia osoba, że chętnie mnie skontaktuje z właścicielem apteki. Farmaceutka chyba jest głucha, bo nadal ryczy na mnie.
No to ryczę na nią, że jest to dla mnie nie do pomyślenia, żeby tak się zachowywał farmaceuta.
Farmaceutka oczywiście też ma maskę pod nosem. Wiadomo.
Podchodzę ,by zapisać jej nazwisko z plakietki. Zasłania ją ręką.
Proszę o podanie danych osobowych- już nie ryczę, bo trochę się boję tego glonojada, który stoi obok, a wargi ma chyba robione wczoraj (mam nadzieję,bo jak tak jej zostanie na stałe to nie tylko braku zwojów będzie można jej współczuć) i mogłaby mnie nimi poddusić. Farmaceutka zdejmuje plakietkę i ją chowa. Robię jej zdjęcie.
Glonojad ryczy, że nie wolno robić zdjęć.
Odpowiadam glonojadowi (po co, ach po co?) ,że wolno. Publikować nie wolno i niech się nie martwi, bo jej nie zamierzam robić ,choć pewnie by chciała.
Glonojad pluje się już tak strasznie, że nie wytrzymuję, że zapominam o body shaming i poprawności politycznej i mówię:
Ma pani tak źle zrobione wargi, że zupełnie niepotrzebnie się pani upiera, by je pokazywać.
I tu następuje puenta.
Puenta, która jest kwintesencją zderzenia dwóch światów- ludzi ceniących wiedzę i naukę ,ludzi myślących, czytających książki i ludzi przebudzonych, tych którzy włączyli myślenie i posiedli wiedzę tajemną.
Glonojad odpowiada:
A pani niech zdejmie czapkę!
Kurtyna.
P.S.Wychodziłam z apteki posikując ze śmiechu.