Nikita i Oleg- chłopaki, z którymi od paru dni codziennie urządzamy sobie pogaduszki.
Nikita jest z Białorusi, Oleg z Ukrainy- w tej chwili mieszkamy na jednym osiedlu, a chłopcy chodzą do tej samej klasy.
Nikita się trochę zna na Polsce, bo jest tu od siedmiu miesięcy.
Oleg dopiero przyjechał, wraz z mamą i dwojgiem rodzeństwa. Widać ,że jest mu trudno. Jedyne, co przypomina mu dom to mój pies, bo we Lwowie został Ali- jego ukochany piesek tej samej rasy co moja Mela.
Głaszczę więc Melę i przemawia do niej i wtedy przez moment się uśmiecha.
W Ukrainie został też tata Olega, który jest wolontariuszem na froncie. I babcia, która opiekuje się Alim.
Nikita jest tu jakiś czas, ale nigdy wcześniej go nie widziałam, teraz widzę codziennie. Opiekuje się Olegiem, troszczy o niego, jak o młodszego brata.
Czasem się śmieje, że Oleg nic nie rozumie po polsku i jest zły, że muszą rozmawiać po rosyjsku, bo jak ustaliliśmy przyzwoici ludzie nie lubią ostatnio tego języka. Ale ja mu na to mówię, żeby się przestał mądrzyć , bo sam tu dłużej siedzi, a Oleg dopiero przyjechał i Nikita przyznaje mi rację.
Chłopcy są zgodni co do tego, że chcą wrócić do swoich krajów. Nikita bardzo nie lubi swojego prezydenta, "to zły człowiek"- mówi.
Olega pocieszamy, że wróci do Ukrainy wcześniej niż Nikita do Białorusi ,bo Putin kipnie wcześniej niż Łukaszenka.
Przyjaźń tych chłopaków jest czymś pięknym, a troska Nikity o Olega wzrusza mnie do łez (bardzo uważam, żeby nie płakać przy nich , oczywista oczywistość).
Gdy dziś zapytałam Nikitę, gdy czekał na Olega na podwórku: "Wy to chyba jesteście kumplami, co?" to mi po męsku odpowiedział : "No, logiczne".
To było głupie pytanie.
Wiadomo, że logiczne.
Olegowi w tej strasznocie trafiło się coś naprawdę dobrego i pięknego. I myślę ,że Nikita też jest zadowolony.
Fajnie jest Was tu obu mieć, chłopaki.
P.S. Chłopcy mają po 8-9 lat, a wiedzą o swoich krajach więcej niż niejeden dorosły Polak o Polsce. I zawsze mówią mi "dzień dobry", nawet jak widzimy się co pół godziny.
Ten naród wygra tę wojnę, jestem pewna.