Mindfulness to ostatnio modne słowo. Czym tak naprawdę jest i o co w tym chodzi? Mindfulness (czyli po polsku uważność) to umiejętność świadomego życia, przeżywania go w całej jego pełni. Dzięki uważności zauważamy to, co dzieje się z nami w danej chwili – z naszym ciałem, myślami i emocjami, bez względu na to, co to jest. A skoro pełnia to zarówno jasność, jak i ciemność, dobro i zło, przyjemne i nieprzyjemne – uważność uczy nas umiejętności bycia przy naszych doświadczeniach niezależnie od tego, jakie one są. My, ludzie, mamy bardzo naturalną skłonność do odwracania wzroku od tego, co trudne, instynktownie unikamy dyskomfortu. Ale dobrze wiemy, że takie podejście ma swoją ciemną stronę – to „niewidzenie” często nam nie służy. W krótszej perspektywie przyczynia się do chwilowej ulgi, ale w dłuższej… to już zupełnie inna historia. Dlatego też, zobowiązując się do uważnego życia, zobowiązujemy się do tego, aby widzieć zarówno to, co przyjemne, jak i to, co nieprzyjemne. To zauważanie to pierwszy krok (mówi się czasami: pierwsze skrzydło) uważności.
Drugie skrzydło (przyjemniej leci się na dwóch) to sposób, w jaki przyjmuję swoje doświadczenia. Polega on na tym, że kiedy widzę to, co się ze mną dzieje, staram się natychmiast tego nie oceniać. Drugi krok to uznawanie i akceptacja tego, co jest, takim, jakie jest. I tutaj ważna sprawa! Wiele osób mylnie sądzi, że akceptujące podejście to brak działania. Nic bardziej mylnego! Akceptacja w tym rozumieniu nie oznacza bierności. Jest jednak ogromna różnica między robieniem czegoś świadomie, a robieniem czegoś automatycznie. Kiedy unikamy doświadczania tego, co nieprzyjemne, pojawiają się nasze automatyczne oceny i reakcje – wypracowane sposoby radzenia sobie z tym, co trudne, które często jedynie pogłębiają nasze zmagania. Zatem w drugim kroku uważnosci uczymy się uznawać, że w tej chwili czuję się tak, jak się czuję. Że to, co już jest – jest. Fakt, że nie chcę na to patrzeć, lub że mi się to nie podoba nie sprawia, że to znika (choć szkoda…). A zatem – uznajemy rzeczywistość (wewnętrzną, zewnętrzną) taką, jaka jawi nam się w tej chwili. I w momencie, kiedy jesteśmy przy tym, jak jest naprawdę, kiedy nie uciekamy od tego, możemy świadomie wybrać, jak chcemy zareagować. I często jest to zupełnie inna reakcja, niż ta pierwsza, automatyczna. I to robi naprawdę dużą różnicę. Świadomy wybór daje poczucie mocy!
Zatem uważność to 2 skrzydła: *rozpoznanie, co się ze mną dzieje i *akceptacja, uznanie, pozwolenie – bez oceny, krytyki i natychmiastowej reakcji. Z tego podejścia może wyniknąć życzliwe, dobroczynne dla nas działanie.
Uważności uczymy się poprzez praktykę medytacji mindfulness. Są to w pełni świeckie praktyki, nie wymagające od nas tego, aby zacząć lub przestać w coś lub kogoś wierzyć. Formalna praktyka medytacyjna to trening umysłu, dzięki któremu uczymy się powracania świadomością do chwili bieżącej. Umysł najczęściej zajęty jest przeszłością lub przyszłością – i z tego wynika sporo naszych wewnętrznych zmagań. Poprzez praktykę uczymy się zarówno akceptacji natury umysłu, jak i zapraszania go do częstszego powracania do osławionego „tu i teraz”.
W tym miejscu pojawia się ważne pytanie: po co zauważać to, co trudne? Po co się do tego zbliżać? Odpowiedź właściwie pojawiła się już w tym, co powyżej. Warto to robić, ponieważ (czy sobie zdajemy z tego sprawę, czy nie), w każdym z nas jest ogromna moc do tego, aby radzić sobie z tym, co dzieje się z nami w danej chwili, także z tym, co nieprzyjemne. Tylko że często nie mamy z tą mocą kontaktu, trudno jest nam po nią sięgnąć. Często czujemy się bezradni w obliczu tego, co przynosi ze sobą życie, co się nam przydarza. Ale tak naprawdę kluczowe jest to, co w nas. „Nie można zatrzymać fal, ale można nauczyć się surfować” – to hasło przewodnie uważności. I to jest właśnie o tej mocy. Często mamy bardzo mały wpływ na to, co się wokół nas dzieje, nie mamy kontroli nad innymi ludźmi, okolicznościami, zdarzeniami. Ale to, co możemy robić, to nauczyć się wchodzić na deskę i surfować po tym wszystkim, nie dać się falom pochłonąć. Twórca kursów redukcji stresu w oparciu o uważność – amerykański neurobiolog Jon Kabat-Zinn mówi: „Dopóki oddychasz, więcej jest z Tobą w porządku niż w nie w porządku”. To zdanie ma za zadanie uzmysłowić nam nasz wewnętrzny zasób, który wszyscy posiadamy. W znakomitej większości przypadków mamy jakieś wyjście, możemy zrobić coś, co nas wzmocni, złagodzi nasze cierpienie. Choć nie zawsze możemy zmienić to, co na zewnątrz, to zawsze mamy wpływ na to, w jaki sposób odniesiemy się do tego, co się nam przydarza.
Medytacja uważnosci tego nas właśnie uczy – pływania na falach życia:) Świadomego życia. Zaprasza nas do kontaktu z naszym ciałem, z myślami i emocjami. I umiejętności nawiązywania z nimi nowej, bardziej życzliwej relacji. Uważność może zmienić nasz świat – ale nie poprzez zmianę tego, co na zewnątrz (na to często nie mamy wpływu), lecz poprzez zmianę naszego nastawienia do siebie samych, do innych, do świata. I co warto podkreślić – każda/y z nas może się tego nauczyć!
O tym, w jaki sposób pracujemy z ciałem, myślami i emocjami poprzez uważność, napiszę w kolejnym wpisie.