Jak sobie radzić z męczącymi myślami?

Jak sobie radzić z męczącymi myślami? Znacie takie automaty, do których wrzuca się monetę i można sobie wylosować maskotkę? Steruje się taką rączką, która łapie (choć najczęściej właśnie nie łapie) leżące w kabinie pluszaki. Uwielbiam w to grać:) Ostatnio podeszłam do takiej maszynki i zobaczyłam, że jej mechanizm się zaciął. Bez wrzucania monety rączka krążyła dookoła i co chwilę opuszczała się, próbując łapać kolejną maskotkę. I tak w kółko i w kółko. Stałam zafascynowana, zastanawiając się, za którym razem w końcu coś wylosuje. Ale za chwilę przyszło mi też na myśl, że ta maszynka zacięła się tak, jak czasami „zacina” się nam umysł - kiedy w naszej głowie pojawia się natrętna myśl, wciąż i wciąż od nowa, a my nie możemy się od niej uwolnić. Umysł ją mieli i mieli, na chwilę pauzuje, wydaje się nam, że już będzie ulga i nagle siup, tym samym torem znowu i znowu wraca myśl, natrętna, męcząca, powtarzalna i uciążliwa. Zrobiło mi się żal i tego automatu i umysłu, tej ich mozolnej podróży donikąd. I zaczęłam się zastanawiać, co trzeba by zrobić, aby to „zacięcie” minęło. W przypadku maszynki z maskotkami wydało mi się to proste - wyłączyć z kontaktu. Ale co z umysłem? Czy da się „wyłączyć umysł”? Zamyśliłam się głęboko i w tym właśnie momencie maszynka wylosowała… serce. Tzn. maskotkę w kształcie serca;) Patrzyłam jak rączka niesie to serce do miejsca, z którego wiedziałam, że podąży już zaraz do mnie. I stało się. Po chwili pluszowe serce było w moich dłoniach. Z lekkim poczuciem winy („czy ja mam gdzieś zostawić 2 złote?”) poszłam z tym sercem w rękach przed siebie. I nagle dotarło do mnie, że właśnie niosę sobie oto w mych rękach odpowiedź. Kiedy „zacina” się nam umysł, kiedy jakaś myśl nas męczy i dręczy, potrzebujemy skontaktować się z naszym czuciem, a nie z umysłem. Nie próbować przemyśleć myśli po raz tysięczny, licząc na to, że wtedy minie, lecz zapytać siebie: „co teraz czuję”? Jakie uczucie znajduje się pod tą męczącą myślą? Być może to jest coś, przed czym uciekam, może nie chcę tego poczuć, bo jest to dla mnie trudne. Ale najczęściej pod tą powracającą myślą JEST jakieś uczucie, które prosi o uwagę. Nasze serce woła, aby spojrzeć na nie i zobaczyć, co dzieje się TAM. Bywa tak, że kontakt z tą emocją, czy emocjami pod spodem praktyczne w chwilę zatrzymuje koło męczących myśli. Ale czasami… myśl jeszcze wraca. Bo trudno jest nam w tych emocjach pobyć, są bolesne. Umysł bierze na siebie ciężar „poradzenia sobie” z problemem, żeby ulżyć sercu (tak, oni ze sobą współpracują!). W takiej chwili pojawia się przestrzeń na okazanie sobie życzliwości i współczucia. Możesz skierować do siebie życzliwe słowa, np.: „Widzę, że jest mi trudno. Widzę, że męczy się mój umysł i że mam uczucia, które trudno mi przyjąć i zaakceptować. Wszystko jest ze mną w porządku, jestem człowiekiem, istotą ludzką i ludzie, w tym ja, czasami tak właśnie mają. Co mogę zrobić dla siebie teraz? Jak mogę siebie wesprzeć w tym, co teraz przeżywam?”. A jeśli trudno Ci powiedzieć to do siebie w ten sposób, możesz sobie wyobrazić, że te słowa wypowiada do Ciebie ktoś, kto Cię kocha, komu Twoje dobro leży na sercu. Właśnie - serce. Serce jest odpowiedzią. Dowód na zdjęciu. Oryginalne miejsce ukazania się tego tekstu to: facebook @Sztuka Umysłu. Katarzyna Błachiewicz-Koryga.

Polecamy

Przepraszamy. Nie znaleziono produktów.

Warto również przeczytać